Janosikowe, czyli obligatoryjną wpłatę pieniędzy do budżetu państwa na rzecz uboższych regionów muszą uiszczać te jednostki samorządu terytorialnego, których dochody podatkowe dwa lata przed powstaniem obowiązku wpłaty były wyższe w przeliczeniu na jednego mieszkańca niż 110 proc. średniej krajowej. To budzi zdecydowany sprzeciw władz gmin i powiatów w naszym regionie, między innymi powiatu warszawskiego zachodniego. Dlaczego? W tym roku powiat musi przeznaczyć na janosikowe 19 mln zł. – To jest 40 proc. naszych dochodów własnych – nie ukrywa irytacji starosta powiatu warszawskiego Jan Żychliński. Z powodu nadmiernego obciążenia samorząd musi ograniczać inwestycje, głównie drogowe. – Po odliczeniu janosikowego pieniędzy wystarcza nam zaledwie na funkcjonowanie urzędu. Dlatego musimy zwracać się do gmin z prośbą o dofinansowanie inwestycji – mówi Żychliński. Zaznacza jednocześnie, że nie opowiada się za całkowitym zniesieniem obowiązku płacenia subwencji równoważącej, jego zdaniem problem tkwi w niesprawiedliwym naliczaniu wysokości tej wpłaty. – Obecnie, koszty, jakie musimy ponosić są zdecydowanie zbyt wysokie. Po zapłacie janosikowego wegetujemy. My chcemy płacić, ale też chcemy żyć – mówi.
Władze powiatu warszawskiego zachodniego podjęły szereg działań przeciwko konieczności uiszczania zbyt wysokiej, ich zdaniem, obligatoryjnej wpłaty na rzecz uboższych regionów. W październiku ubiegłego roku wraz z dziesięcioma innymi powiatami złożyły wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności niektórych przepisów ustawy o janosikowym z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej oraz Europejską Kartą Samorządu Lokalnego. Trybunał uznał, że przepisy o janosikowym dotyczące województw samorządowych są niezgodne z konstytucją, ponieważ nie określają żadnych granic wpłat do budżetu. Nowe rozwiązania legislacyjne powinny być rozwiązaniami systemowymi, dlatego sędziowie dali 18 miesięcy na zmianę przepisów.
Całe to janosikowe to kwintesencja systemu III RP, wiernej kontynuatorki PRL-u, w myśl zasady wszystkim po równo… przez takie wymysły nigdy nie zbliżymy się ekonomicznie do takich krajów jak Niemcy czy Anglia