Tagi: willa Jolancin

W Milanówku grasuje podpalacz?

W ciągu zaledwie dwóch dni w Milanówku wybuchły trzy duże pożary. Wśród mieszkańców pojawiły się spekulacje, że w mieście grasuje podpalacz.
Fot. Facebook /OSP Grodzisk Mazowiecki W gaszeniu pożaru willi Jolancin wzięło udział 35 strażaków.

Pierwszy pożar miał miejsce w sobotę 19 marca o godz. 1.40 przy ul. Kazimierzowskiej, gdzie doszło do zapalenia pustostanów. W nocy z soboty na niedzielę o godz. 1.22 ogień wybuchł w domu bliźniaczym przy ul. Wylot. W akcji gaszenia tego pożaru wzięło udział pięć samochodów. W budynku przebywało osiem osób, na szczęście wszystkim udało się go opuścić jeszcze przed przyjazdem straży.

Najtrudniejszy do ugaszenia był pożar, który wybuchł w niedzielę, 20 marca w zabytkowej willi Jolancin mieszczącej się przy ul. Charci Skok. Strażacy otrzymali zgłoszenie o godz. 16.00 i od tamtej chwili rozpoczęła się dramatyczna walka z żywiołem. Na miejscu pojawiło się 12 zastępów, 35 strażaków. Akcja trwała prawie 12 godzin i była bardzo trudna, ponieważ konstrukcja budynku składała się z drewnianych elementów. Aby dotrzeć do źródła, strażacy musieli rozbierać ściany i stropy.

Po tych tragicznych wydarzeniach wśród mieszkańców pojawiły się plotki, że trzy pożary w tak krótkim czasie nie są przypadkiem i że w Milanówku grasuje podpalacz. – Ja o plotkach nic nie wiem, postępowanie w tej sprawie będzie prowadzić policja – mówi bryg. Krzysztof Tryniszewski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Grodzisku Mazowieckim.

Plotki o rzekomym podpalaczu dementuje asp. Sławomir Janowiec z Komendy Powiatowej Policji w Grodzisku Mazowieckim. – My tych pożarów nie wiążemy ze sobą i według nas jest to przypadek. Pierwsze zaprószenie miało miejsce na terenie pustostanu, ogień został szybko ugaszony przez straż. W drugim przypadku zapaliły się prawdopodobnie sadze w kominie i z tego powodu wybuchł ogień. Natomiast jeśli chodzi o pożar willi Jolancin, to ustalamy jego przyczyny. Opinię w tej sprawie musi wydać biegły z zakresu pożarnictwa – mówi Janowiec.

W wyniku pożaru przy ul. Charci Skok zupełnie zniszczony został dach i ostatnie piętro budynku. Lokatorzy musieli opuścić swoje mieszkania i na razie nie ma szansy, aby mogli do nich wrócić, ponieważ willa grozi zawaleniem. Ekspertyza techniczna, której wykonanie zlecił Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego (PINB) ma wykazać, w jakim dokładnie stanie znajduje się zabytkowy budynek, i jakie będą jego dalsze losy.

W wyniku pożarów przy ul. Charci Skok i Wylot bez dachu nad głową zostało ponad 30 osób. Zarówno mieszkańcy samego Milanówka, jak i okolicznych gmin natychmiast ruszyli z pomocą, aby zaspokoić pierwsze potrzeby pogorzelców. Wciąż jednak potrzebują oni wsparcia, zwłaszcza finansowego. Pieniądze można przesyłać na konto nr 68 1020 1026 0000 1502 0272 0894 (PKO BP). W tytule przelewu należy wpisać „Pomoc dla pogorzelców w Milanówku”, chyba że darowizna będzie składana na konkretną rodzinę, wtedy trzeba wpisać jej nazwisko. Kolejne potrzeby mogą pojawiać się wraz z przydziałem nowych mieszkań. Na bieżąco ma o nich informować Urząd Miasta w Milanówku na swojej stronie internetowej www.milanowek.pl.