Niedzielny piknik był kolejnym spotkaniem mieszkańców Grodziska Mazowieckiego, Radziejowic, Jaktorowa, Żabiej Woli i innych, okolicznych miejscowości, którzy przybyli po to, aby zaprotestować przeciwko planom budowy linii 400 kV Kozienice-Ołtarzew. Kilkanaście dni wcześniej spotkania w tej sprawie odbyło się w Jaktorowie oraz w Kuklówce.
Na niedzielnym pikniku w przyjaznej atmosferze osady Firleje można było zjeść kiełbaskę z grilla, wziąć udział w loterii z nagrodami, ale przede wszystkim dowiedzieć się, na czym polega budowa linii 400 kV i dlaczego jest szkodliwa dla środowiska i dla mieszkańców.
W czym problem?
Dwutorowa, napowietrzna linia elektroenergetyczna o napięciu 400 kV relacji Kozienice-Ołtarzew jest budowana przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE). Ma liczyć 120 km długości i stać się istotnym elementem Krajowego Systemu Elektroenergetycznego. Realizacja tej inwestycji ma wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa i niezawodności dostaw energii elektrycznej dla całego regionu i aglomeracji warszawskiej. Usprawni działanie lokalnej infrastruktury oraz stworzy większe szanse na pozyskanie nowych inwestorów. Czynniki te powodują, że jest to inwestycja o znaczeniu ponadlokalnym. Zakończenie budowy linii 400 kV Kozienice-Ołtarzew jest planowane w 2019 roku.
Protest mieszkańców
Przeciwko planom budowy linii protestuje duża grupa mieszkańców z Jaktorowa, Kuklówki Radziejowickiej i Zarzecznej, Żabiej Woli i wielu innych miejscowości, na terenie których mają znaleźć się ogromne słupy wysokiego napięcia. Obawiają się oni nadmiernego hałasu, negatywnego wpływu pola magnetycznego, utraty zdrowia, wreszcie spadku wartości nieruchomości. – Do Kuklówki przeprowadziłem się z Pruszkowa, tu ogromnym wysiłkiem pobudowałem dom. Oszczędności całego życia poświęciłem na to, żeby żyć wśród natury, a nie miejskiego zgiełku – opowiada jeden z protestujących, pan Mirosław. – A teraz ktoś chce mi zafundować hałas i utratę zdrowia – dodaje.
Władze też protestują
W ciemnych barwach skuteczność protestów widzi wójt Radziejowic Urszula Ciężka. Władze tej gminy już kilka lat temu wyrażały sprzeciw wobec elektroenergetycznej inwestycji podczas opracowania koncepcji Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Wtedy nie wzięto ich głosu pod uwagę. Potem zmieniono przebieg linii w taki sposób, że miała ominąć Radziejowice, więc ponownie uwag nie wnoszono. Kolejna korekta spowodowała, że ogromne słupy jednak znajdą się na terenie gminy. – Obawiam się, że nasze protesty nie odniosą żadnego skutku, ponieważ jest to inwestycja strategiczna dla kraju. Jedyne co możemy zrobić, to negocjować usytuowanie słupów, ale tylko w niewielkich granicach np. metr w jedną lub drugą stronę – mówi wójt Ciężka. – Ta inwestycja w ogóle nie wpisuje się w charakter naszej gminy, w której dominuje turystyka, rekreacja, postać Chełmońskiego. Widok ogromnych słupów nie jest tym, czego oczekujemy – dodaje. I dlatego, podobnie jak mieszkańcy, władze Radziejowic protestują przeciwko planowanemu przebiegowi linii. W związku z tym, że jej budowa jest inwestycją o charakterze ponadlokalnym, ich protesty mogą okazać się nieskuteczne albo zostać uwzględnione w niewielkim stopniu. Mieszkańcy jednak twierdzą, że będą walczyć do końca. – Jeśli będzie trzeba, to staniemy przez buldożerami i niech nas rozjadą. Tak łatwo się nie poddamy – zapowiada jedna z protestujących mieszkanek Kuklówki, pani Beata.
Pani Wójt Urszula Ciężka skoro ma tak niewiele w tej sprawie do powiedzenia, to nie powinna zabierać głosu. Swoimi poglądami w tej kwestii szkodzi mieszkańcom gminy którą reprezentuje…
Pani Ciężka ma nie wiele do powiedzenia w tej Sprawie. Lepiej niech się w takim razie nie wypowiada w tej kwestii. Mówiąc o tym w ten sposób szkodzi mieszkańcom gminy Radziejowice. Generalnie, ciężka sprawa…