Piknik Wierzbowe Ranczo – relacja

My tutaj mieszkamy – pod takim hasłem odbył się piknik Wierzbowe Ranczo w Budach Michałowskich. Była to kolejna inicjatywa mieszkańców Jaktorowa i okolic, którzy protestują przeciwko planom poprowadzenia przez te tereny linii wysokiego napięcia 400 kV Kozienice-Ołtarzew.
Fot. KG Wszyscy goście pikniku zrobili sobie wspólne zdjęcie

Piknik Wierzbowe Ranczo miał miejsce w sobotę, 2 maja. Na gości czekało wiele atrakcji. Można było obejrzeć wystawę obrazów, zjeść pyszne lody i kiełbaskę z ogniska, zarejestrować się w bazie dawców szpiku fundacji DKMS. Dzieci bawiły się na dmuchanych zabawkach i trampolinie, podziwiały miejscowe zwierzaki.

Przede wszystkim jednak uczestnicy pikniku protestowali przeciwko planom budowy linii wysokiego napięcia 400 kV, która wraz z uciążliwą infrastrukturą ma przebiegać m.in. przez tereny gminy Jaktorów. W tym celu zbierali podpisy osób sprzeciwiających się inwestycji.

– Piknik przygotowaliśmy po to, żeby wszyscy mogli poznać problemy, z jakimi przyszło nam się zmierzyć i wspólnie przedyskutować, jaka przyszłość czeka naszą gminę – mówi jeden z organizatorów imprezy Robert Matysiak, wiceprezes stowarzyszenia TUR Trudności Usuwamy Razem. – My się po prostu boimy, co jeszcze nam tu zafundują, może jakiś reaktor? – pyta ironicznie.

Zarówno organizatorzy pikniku, jak i mieszkańcy wierzą w to, że protest w końcu przyniesie efekt. A czego dokładnie oczekują? – Żeby usiadł ktoś z głową i rozsądnie podszedł do sprawy. Tę linię można poprowadzić inaczej, na terenach niezamieszkałych – przez obwodnicę Żyrardowa, drogę krajową nr 50, Słabomierz, gdzie mieści się wysypisko śmieci, autostradę A2 – mówi Dominik Kwil, mieszkaniec Starych Bud.

Protestujący mają też żal do władz gminy o to, że nie zostali poinformowani o planach budowy linii. – Wójt Jaktorowa o wszystkim wiedział od 2008 roku, a więc od siedmiu lat i nic nam nie powiedział. Mało tego, gmina z pełną świadomością sprzedawała działki budowlane. To niesamowita arogancja ze strony władz – mówi jeden z protestujących.

Na koniec pikniku wszyscy zrobili sobie wspólne zdjęcie po to, żeby, jak stwierdził jeden z organizatorów, władze zobaczyły, ile osób sprzeciwia się tej szkodliwej inwestycji.

Facebooktwitterredditpinterest