Linia 400 kV na policji

Protesty związane z przebiegiem linii 400 kV coraz bardziej przybierają na sile. U jednego z mieszkańców Jaktorowa w tej sprawie pojawiła się policja.
Fot. pse-inwestycje.pl Protesty mieszkańców gmin, przez tereny których ma przebiegać linia 400 kV nie ustają i nic nie wskazuje na to, aby miały się zakończyć.

Mieszkańcy Jaktorowa w sprawie planowanej rozbudowy linii elektroenergetycznej Kozienice-Ołtarzew protestują już od kilku miesięcy. Sprzeciwiają się inwestycji, która całkowicie może odmienić życie ich lokalnej społeczności. Obawiają się m.in. hałasu, chorób, spadku cen nieruchomości wywołanych funkcjonowaniem linii. Nie ukrywają swojej złości wobec władz, które zadecydowały o jej przebiegu przez Jaktorów. I dają upust emocjom, również w internecie. To właśnie było przyczyną pojawienia się policji u jednego z mieszkańców.

Mundurowi, na wniosek swoich kolegów z jednego z komisariatów warszawskich, przeprowadzili rozpytanie w związku z ewentualnym naruszeniem art. 212 Kodeksu karnego. Chodzi o zniesławienie, a właściwie podważanie dobrego imienia firmy Agencja Promocji Inwestycji (API). Jest to spółka, która zajmuje się obsługą i procedurami formalno-prawnymi, w tym również konsultacjami społecznymi, dotyczącymi rozbudowy linii Kozienice-Ołtarzew.

Czym jaktorowianie wzburzyli władze agencji? – Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa dotyczyło wpisów odnoszących się do pracownika API, które zawierały obraźliwe wypowiedzi o charakterze ad personam, stanowiących w naszej ocenie bezprawną ingerencję w sferę praw podmiotowych, zarówno tej osoby, jak i spółki. Wyraźnego podkreślenia przy tym wymaga, iż przywołane zawiadomienie w żadnym wypadku nie miało na celu szykanowania, czy też próby wywierania jakiejkolwiek presji na uczestników dyskusji. Treść niektórych wpisów nie mieściła się w granicach wolności słowa oraz konstruktywnej krytyki – mówi Jarosław Kowalski, rzecznik prasowy inwestycji.

Z kolei sami członkowie internetowej społeczności są zbulwersowani naruszeniem jej prywatnego charakteru. Tworzą oni bowiem tzw. zamkniętą grupę, do której dostęp mają jedynie osoby do niej należące. Pojawia się więc pytanie, w jaki sposób pracownicy Agencji Promocji Inwestycji znaleźli się w posiadaniu wpisów rzekomo naruszających dobre imię spółki? Czyżby doszło do włamywania się na konta użytkowników? Kowalski: – Grupa, w której zostały opublikowane szkalujące API wpisy od samego początku była grupą dość szeroką. Proszę pamiętać, że nawet jej członkowie nie tworzą monolitu i różnią się swoimi poglądami, chociaż przyświeca im jeden, wspólny cel. Jedna z osób, oburzona poziomem opublikowanych treści przekazała nam obraźliwe wpisy – tłumaczy i dodaje: – API swoje stanowisko w tej kwestii chce wyrazić jasno – nasz sprzeciw i podjęte kroki prawne nie godzą w wolność słowa. Uważamy, że wolność wypowiedzi jest jednym z dóbr współczesnego świata i wartością „ponad podziałami”, ale jednocześnie wyrażamy kategoryczny sprzeciw wobec oczerniającej mowie nienawiści, bezpodstawnym inwektywom oraz bezpośredniemu atakowi na pracowników API. Proszę zwrócić uwagę na to, że z naszej strony, pod kierunkiem nawet najbardziej zagorzałych antagonistów, w żadnej sytuacji nie padły słowa obelżywe, czy uwłaczające ich godności. My, niestety, takiego traktowania doświadczyliśmy.

Jarosław Kowalski zapewnia, że Agencja nie chce ścigać użytkowników portali społecznościowych lub w sposób niewspółmierny do czynu egzekwować prawa. – Sprawa ostatniego zawiadomienia złożonego do prokuratury była ostatecznym aktem sprzeciwu wobec słownej agresji skierowanej w naszą stronę. Internet i tak jest pełen wulgarności, która w tym przypadku jest zbędna. API zawsze chce konstruktywnego dialogu, prowadzonego w sposób, który nie obraża żadnej ze stron – mówi.

Facebooktwitterredditpinterest

Jeden komentarz do “Linia 400 kV na policji