Do zdarzenia doszło w środę 3 sierpnia o godz. 2.55. Na skrzyżowaniu ul. Poznańskiej i Kapuckiej citroen berlingo zderzył się z tirem. W wyniku wypadku kierowca auta osobowego poniósł śmierć na miejscu, kierującemu ciężarówką nic się nie stało. Na razie nie wiadomo, jaka była przyczyna zdarzenia, badają to policjanci z komendy w Starych Babicach.
Na miejscu pojawił zespół ratownictwa medycznego oraz jednostki straży pożarnej z Ożarowa Mazowieckiego i Błonia. Po wydobyciu zakleszczonego kierowcy citroena, podczas udzielania pomocy medycznej, jeden ze strażaków zranił się w rękę. Skaleczenie nastąpiło w trakcie resuscytacji oraz zabezpieczania rozległych ran poszkodowanego. W związku z tym, że lateksowe rękawice, które miał na sobie strażak podarły się, doszło do kontaktu jego krwi z krwią ofiary. Z tego powodu obecny na miejscu lekarz w trybie alarmowym odesłał strażaka do Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie przy Wolskiej. Chodziło o zbadanie próbek krwi zmarłego kierowcy w celu wykluczenia chorób typu wirusowe zapalenie wątroby czy obecność wirusa HIV.
Tymczasem w szpitalu strażakowi odmówiono wykonania badania. Pracownica recepcji powołała się na brak umowy dla strażaków ochotników w tym zakresie. Kobieta nie potrafiła określić, na jaki przepis się powołuje, ale pod naciskiem i prośbami strażaka oraz przekazaniu informacji, że drugiej szansy pobrania krwi nie będzie, ponieważ poszkodowany kierowca zmarł, pracownica szpitala postawiła warunek zapłaty za badanie z góry. Ostatecznie strażak zapłacił gotówką i poprosił o fakturę. W tym momencie pojawił się kolejny problem – recepcjonistka poinformowała go, że jeśli przyjmie gotówkę, to nie wystawi faktury. Będzie to możliwe jedynie pod warunkiem dokonania przelewu przed pobraniem próbki do badania. Zaznaczyła ponadto, że do tego jest niezbędna promesa podpisana przez prezesa zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej. Cała dyskusja trwała półtorej godziny!
Ostatecznie w szpitalu wykonano niezbędne badania, ich wynik okazał się ujemny, poszkodowany strażak będzie jednak musiał je kontynuować przez sześć kolejnych miesięcy.
Fot. Maciej Rasiński/OSP Ożarów Mazowiecki