Niskie temperatury, wczesne zapadanie zmroku, kałuże oraz duża ilość liści zalegająca na jezdniach powodują, że warunki na drogach są bardzo trudne. Do tego nadmierna prędkość, nieprawidłowe wyprzedzanie, słaba widoczność pieszych i rowerzystów powodują, że dochodzi do wielu tragicznych w skutkach zdarzeń drogowych. Dlatego mazowieccy policjanci apelują, aby przede wszystkim zdjąć nogę z gazu. Natomiast pieszych i rowerzystów zachęcają do korzystania z elementów odblaskowych w czasie poruszania się po drogach, nie tylko poza obszarem zabudowanym.
Tylko od początku roku na drogach całego Mazowsza doszło do ponad 1800 wypadków, w których zginęło 257 osób, a rannych zostało 2318. Wśród zabitych było 35 rowerzystów i aż 47 pieszych. Tylko w samym wrześniu policjanci musieli wykonywać czynności na miejscu 260 wypadków, gdzie śmierć poniosło 40 osób, a 325 odniosło obrażenia. Szczególnie niebezpiecznym, miniony miesiąc okazał się dla rowerzystów, w zdarzeniach drogowych zginęło ich 11, a w analogicznym okresie 2015 roku – 3.
Również na drogach naszego regionu, w ciągu ostatnich kilku dni doszło do bardzo niebezpiecznych kolizji. W niedzielę, 2 października, w Nowym Drzewiczu kierowca osobowego opla stracił panowanie nad pojazdem, wypadł z drogi, dachował i uderzył w słup energetyczny. Tego samego dnia na autostradzie A2 na wysokości Nowej Wsi doszło do zderzenia czterech samochodów, którymi podróżowało łącznie 11 osób. Z kolei we wtorek, 4 października na drodze wojewódzkiej nr 719 w Jaktorowie zderzyły się dwa auta osobowe. W tym wypadku ucierpiało m.in. półtoraroczne dziecko.
Jednak najtragiczniejszy w skutkach wypadek miał miejsce w sobotę, 1 października na drodze krajowej nr 50 pod Mszczonowem, gdzie czołowo zderzyły się dwa samochody osobowe: ford i volvo. W obu autach podróżowały dwie rodziny – rodzice wraz z trójką swoich dzieci. Skutkiem silnego czołowego zderzenia było zmiażdżenie przodów samochodów i silny wstrząs, który spowodował zagrażające życiu obrażenia ciała u trzech uczestników wypadku oraz śmierć trójki dzieci w wieku 6, 9 i 11 lat jadących w volvo. W sumie siedem osób trafiło do szpitala.
Dziennikarzom serwisu interia.pl udało się dotrzeć do świadka tego tragicznego wypadku. Jako jeden z pierwszych uczestniczył on w akcji ratunkowej. Reporterom serwisu opowiedział, jak koszmarnym przeżyciem był dla niego widok ślicznej, nie żyjącej już dziewczynki w volvo. Jego zdaniem, dziecko było przypięte pasami, jednak nie siedziało w foteliku. Matka zakleszczona na siedzeniu pasażera z przodu krzyczała wniebogłosy. „Ona przeżyła, ale nie wiem jak poradzi sobie teraz w życiu, kiedy straciła wszystkie swoje dzieci – zastanawia się mężczyzna. Prokurator prowadzący sprawę potwierdził, że w volvo nie było fotelików, jedno z dzieci było nieprawidłowo przypięte pasami, a kolejne nie było zapięte w ogóle.
Na odcinku drogi krajowej nr 50, na którym doszło do tego tragicznego wypadku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) we współpracy z policją ma zamiar przeprowadzić audyt bezpieczeństwa. Skontrolowana zostanie widoczność, oznakowanie, stan jezdni oraz to, czy wprowadzenie zakazu wyprzedzania poprawiłoby bezpieczeństwo.