O sprawie poinformował dziennik „Fakt”. W gazecie opublikowano wywiad z członkami grupy Urbex History, którzy odwiedzają stare, zapomniane obiekty. Twierdzą oni, że w opuszczonym pałacyku przy ul. Broniewskiego dzieją się rzeczy co najmniej dziwne.
Sam obiekt został wybudowany na początku ubiegłego wieku. Początkowo mieścił się tu szpital przeznaczony dla robotników położonych nieopodal zakładów kolejowych. Potem w budynku funkcjonowała szkoła, a w latach 80. otwarto tu schronisko turystyczne. Istniało ono kilkanaście lat. Potem pałacyk opustoszał i niszczał. Okoliczni mieszkańcy twierdzą ponoć, że z budynku dochodziły dziwne dźwięki, widać też było tajemnicze światła.
– Jakiś czas temu odwiedziliśmy Zofiówkę, zakład psychiatryczny, który też jest podobno nawiedzony. Tam pokazywały się różne napisy w stylu „Bóg umarł” albo „on cię widzi” itd., natomiast to było graffiti, ktoś po prostu zrobił sobie żarty, żeby podnieść klimat tego miejsca. Natomiast te napisy, które znaleźliśmy właśnie w tym pałacu, były napisane łaciną i ktoś rzeczywiście musiał zadać sobie trud, żeby je przetłumaczyć i żeby one miały sens – powiedział w rozmowie z „Faktem” Jakub, jeden z członków grupy Urbex History.
W pruszkowskim pałacyku znajdowało się wiele czerwonych róż, co może świadczyć o tym, że miejsce to odwiedzali różokrzyżowcy, członkowie tajemniczego bractwa uważający się za kontynuatorów starożytnych szkół misteryjnych. – Traktowaliśmy to z przymrużeniem oka, że pewnie powstał mit wokół tego budynku, ale jak się temu dokładnie przyjrzeliśmy, to za dużo jest rzeczy powiązanych ze sobą, żeby to było tak, że komuś się nudziło i coś sobie narysował – twierdzi inny członek Urbex History, Łukasz.
A co na ten temat sądzą pruszkowianie? Czekamy na komentarze pod artykułem.
Po stronie Żbikowie i Bąków jest brak miejsc gdzie dzieci młodzież mogła odreagować, możne by miasto tam zrobiło “Dom kultury” gdzie dzieci, młodzież i starsi mogli się spotkać i coś razem zrobić.