Ekspedientka uwięziła współpracownicę i okradła sklep. Do jej zatrzymania trzeba było pożyczyć od strażaków podnośnik

Właściciele jednego ze sklepów na warszawskim Mokotowie chcieli podpisać umowę o pracę z 22 -letnią Dominiką P., ale ta zamknęła w łazience swoją współpracowniczkę i ukradła utarg w wysokości 3,5 tys. zł. Policjantom udało się namierzyć podejrzaną kobietę i ją zatrzymać.
Fot. KSP Warszawa. Dominice P. grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

Jak ustalili mokotowscy policjanci, kobieta znana tylko z imienia jako Dominika kilka dni temu przyszła do sklepu, w którym od krótkiego czasu pracowała. Za kasą stała jej o rok starsza koleżanka. Kobiety chwilę porozmawiały. W trakcie dyskusji 23-latka zeszła do toalety, która jest usytuowana pod podłogą. Kiedy wróciła, poinformowała swoją koleżankę, że w łazience coś przecieka. Zainteresowana tym kobieta poszła sprawdzić, co się dzieje. Wtedy podejrzana zamknęła klapę. Uwięziona 23-latka prosiła, żeby ją wypuścić, ale Dominika P. przystawiła wyjście regałem, oczyściła kasę z pieniędzy i wyszła.

Po chwili pracownica sklepu wydostała się na zewnątrz i wybiegła za swoją nieuczciwą znajomą, siłą przyprowadziła ją do sklepu. Chwilę później zadzwoniła do właścicieli i na policję. Widząc, co się dzieje, napastniczka najpierw sięgnęła po butelkę z piwem, którą chciała uderzyć znajomą, a kiedy jej się nie udało, użyła gazu pieprzowego. – Obezwładniła walczącą o interesy sklepu ekspedientkę i uciekła w nieznanym kierunku – poinformowali stołeczni policjanci.

Mundurowi zajęli się sprawą. Kłopot w tym, że ani właściciele sklepu, ani ich odważna pracownica nic nie wiedzieli o podejrzanej. Znali tylko jej imię i numer telefonu. Ostatecznie policjantom udało się ustalić, kim jest podejrzana. Dowiedzieli się też, że ukrywa się ona w jednym z mieszkań na warszawskiej Pradze. Funkcjonariusze pojechali pod ustalony adres, byli pewni, że Dominika P. jest w mieszkaniu. Nie zamierzała ona jednak otworzyć drzwi pukającym do nich policjantom. Funkcjonariusze poprosili więc o pomoc straż pożarną i postanowili dostać się do środka przez okno za pomocą podnośnika. Ostatecznie, widząc, co się dzieje, kobieta otworzyła drzwi i oddała w ręce kryminalnych. Trafiła do policyjnego aresztu, a następnie do prokuratora, który przedstawił jej zarzuty pozbawienia wolności pokrzywdzonej oraz kradzieży rozbójniczej. Teraz podejrzana stanie przed sądem, który może ją skazać nawet na dziesięć lat więzienia, ale póki co będzie musiała się meldować dwa razy na komendzie w ramach policyjnego dozoru.

Źródło: Komenda Stołeczna Policji

Facebooktwitterredditpinterest