Widok młodzieńca wirującego w tańcu jak derwisz w ekstazie nie jest najwyraźniej czymś codziennym na placu zabaw dla dzieci przy ul. Starej Baśni, skoro przebywające tam wczesnym popołudniem matki zdecydowały się wezwać straż miejską. W trosce o bezpieczeństwo dzieci funkcjonariusze podjęli interwencję jak najbardziej serio. Trudno im jednak było zachować powagę, gdy młody mężczyzna zapytany o dokumenty i adres zamieszkania odparł, że jest synem Jezusa i mieszka w niebie. Jego wygląd w niczym nie przypominał znanych wizerunków domniemanego ojca, więc funkcjonariusze próbowali przekonać młodego człowieka, by udowodnił swoją boską tożsamość pokazując dowód osobisty. To było najsłabsze ogniwo w jego koncepcji. Szybko okazało się bowiem, że jest 25-letnim mieszkańcem Łodzi, a jego ojciec ma inaczej na imię.
W pewnym momencie młodzieniec wyjął z kieszeni plastikową torebkę, w której znajdowała się niewielka bryłka brązowej substancji i oświadczył, że jest „to najlepsza rzecz jaka mu się w życiu przytrafiła”. Nie wiedział, że najlepsze było dopiero przed nim. Strażnicy miejscy wezwali bowiem patrol policji, który zdecydował, by przewieźć marnotrawnego syna do komendy. Tam zbadano i zważono zabezpieczoną substancję. Okazało się, że to trzy gramy kokainy. W związku z tym adres mężczyzny zmieni się tymczasowo na jak najbardziej ziemski.
Źródło: Straż miejska Warszawa