Tagi: Bistro Obora

Udane „Kuchenne Rewolucje” w Zielonkach

To był najmocniejszy odcinek sezonu – tak internauci ocenili program „Kuchenne Rewolucje”, który odbył się w Zielonkach koło Starych Babic. Trudno się dziwić takiej opinii, właściciele restauracji przechodzącej metamorfozę dostarczyli widzom wiele emocji.
Fot. Facebook Magda Gessler przyznała, że rewolucja w restauracji „Zajezdnia” była bardzo trudna.

„Kuchenne Rewolucje” to program nadawany przez telewizję TVN, w którym znana restauratorka Magda Gessler pomaga właścicielom upadających lokali gastronomicznych dokonać takich zmian, aby zaczęli w nich pojawiać się klienci i przynosiły oczekiwane dochody.

Odcinek z Zielonek został nadany w czwartek, 26 listopada. Gessler zmieniła siermiężne Bistro Obora w atrakcyjną wizualnie Zajezdnię. Metamorfoza kosztowała jednak właścicieli sporo nerwów. Gorąco było już na samym początku, kiedy można było zobaczyć i usłyszeć, w jaki sposób właściciel restauracji – pan Waldemar traktuje swoją partnerkę i jednocześnie współwłaścicielkę lokalu, panią Mariolę. Gessler zwróciła też uwagę na jego lekceważący stosunek do personelu i klientów oraz brud i bałagan panujące w restauracji.

Internauci nie pozostawili na właścicielu suchej nitki. „Co za tyran i despota”, „z takim charakterem pana Waldemara ta knajpa nie ma żadnych szans”, „Pani Magda ma anielską cierpliwość, że wytrzymała z takim człowiekiem” – pisali w komentarzach. Dostało się też pani Marioli, która, zdaniem widzów, powinna uciec jak najdalej od nerwowego partnera. Ona sama z kolei w pewnym momencie nie pojawiła się w restauracji, ponieważ, jak stwierdził pan Waldemar, „schlała się”.

Rewolucja nie należała do łatwych, sama Magda Gessler w pewnym momencie zwątpiła w jej powodzenie. Ostatecznie uznała ją za udaną. A jak rewolucję wspominają właściciele? W rozmowie z nami pani Mariola powiedziała, że był to „stres, stres i jeszcze raz stres”, ale jednocześnie podkreśliła, że udział w programie dał jej „ogromnego kopa”.

Po rewolucjach w menu dominuje kuchnia charakterystyczna dla starej, powojennej Warszawy. W Zajezdni można zjeść schab po warszawsku, nóżki w galarecie, sałatkę jarzynową, bigos, smalec domowej roboty, kotlet mielony, schabowy, pieczoną golonkę. Goście mogą także posilić się zupami – domowym rosołem, wojskową grochówką, flakami, krupnikiem. Ceny są bardzo przystępne. Wystrój wnętrza jest związany z autobusową zajezdnią. Wciąż jednak można wyczuć, że pokazane w programie problemy nie zostały do końca rozwiązane. Podczas naszej wizyty kilka tygodni temu lokal świecił pustkami, a gdy pojawiła się w końcu klientka właścicielka zaczęła ją strofować. Czuć było alkohol.

Po emisji „Kuchennych Rewolucji” z pewnością lokal w Zielonkach odwiedzi wielu gości. Czy powrócą, to będzie zależało od samych właścicieli.

A co sądzą o rewolucji nasi czytelnicy? Czekamy na komentarze pod artykułem.