Był piątek, 5 lipca, późne popołudnie. Dwóch nastolatków jechało na rowerach po chodniku przy ul. Kosmowskiej w Borzęcinie. Chcieli wspólnie uczcić 12. urodziny jednego z nich. Na miejsce nigdy nie dotarli. Wjechał w nich 26-letni, pijany kierowca bmw, który podczas manewru wyprzedzania stracił panowanie nad autem.
Na miejsce przybyły zastępy straży pożarnej – z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Błoniu i OSP Borzęcin Duży, policja, pogotowie ratunkowe i straż gminna.
Jeden z chłopców zginął na miejscu, drugiego – ze złamaną nogą przetransportowano helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Szczegółowe przyczyny i okoliczności wypadku badał przybyły na miejsce prokurator.
Przesłuchanie podejrzanego o śmiertelne potrącenie ma odbyć się w niedzielę, 7 lipca. Wcześniej musi wytrzeźwieć. Jak poinformował serwis Onet, 26-latek tuż po wypadku miał prawie trzy promile w wydychanym powietrzu, z kolei dziennikarze gazety.pl przekazali, że badanie krwi mężczyzny wykazało, że znajdował się również pod wpływem środków odurzających.
Wszyscy uczestnicy wypadku to mieszkańcy Borzęcina Dużego. Strażacy z miejscowej OSP zdementowali informacje podawane przez niektóre media, że poszkodowani chłopcy byli członkami Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej.
Podejrzany nie był wcześniej karany, miał uprawnienia do kierowania pojazdami mechanicznymi. Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie.
Źródło: Onet, gazeta.pl, ZM